Recenzja książki "Oskar i pani Róża"
Eric-Emmanuel Schmitt to jeden z bardziej u nas znanych współczesnych twórców francuskich. Choć na szerokim świecie słynie ze swoich sztuk teatralnych, w Polsce popularność przyniosły mu powieści. Chciałoby się napisać w tym miejscu, że szczególnie te dla dzieci, ale nie do końca byłaby to prawda. „Dziecięce” książki Schmitta może i robią wrażenie przeznaczonych dla najmłodszych, przypominają jednak pod tym względem „Małego księcia”: mniej zaawansowani wiekiem z pewnością będą się przy nich dobrze bawić (w końcu i styl prosty, i fabuła ciekawa), lecz pełen sens zrozumieją jedynie ci starsi. Tak właśnie jest z „Oskarem i panią Różą”, chyba najbardziej rozpoznawalną książeczką Francuza.
„Oskar i pani Róża” to rzecz szczególna, opowiada o dziesięcioletnim chłopcu śmiertelnie chorym na białaczkę. Akcja rozgrywa się zatem w dziecięcym szpitalu, a jej bohaterami są jego mali pacjenci. Niezwykłe są relacje pomiędzy dziećmi, niezwykłe jest też to, jak się do siebie odnoszą. Nikt bowiem nie mówi do siebie po imieniu. Zamiast tego w użyciu są ksywki, takie jak Bekon (dla chłopca, który uległ poparzeniu), Einstein (dla wielkogłowego) czy Jajogłowy (dla tego, który stracił włosy w wyniku chemioterapii). Z początku wydaje się to okrutne, dla maluchów stanowi jednak sposób na oswojenie cierpienia i lęku.
Na pierwszy plan opowieści, poza Oskarem, wysuwa się tytułowa pani Róża, która, jako wolontariuszka, spędza z chorymi czas i podczas takich wizyt zaprzyjaźnia się z Oskarem, oraz… Bóg. Bóg jest tu adresatem listów Oskara (powieść zbudowana jest z samych listów): początkowo niewierzącego, z czasem znajdującego pociechę i ukojenie w tej raczej jednostronnej konwersacji. Są tu jeszcze, a jakże!, lekarze i rodzice Oskara. Pierwszych chłopiec uważa za bezradnych i załamanych świadomością swojej niemocy. Drugich, z początku, uznaje za idiotów: wolą mu przywozić prezenty i traktować tak, jakby jego choroba nie istniała. Nie to, co pani Róża – ją można zapytać o wszystko (Ciociu Różo, dlaczego nikt mi nie mówi, że umrę?[1]) i uzyskać szczerą, choć nie brutalną, odpowiedź.
„Oskar i pani Róża” podejmuje temat trudny i bolesny. Na czym polega fenomen tej książki? Na jej tonie: wbrew pozorom lekkiemu, niewymuszonemu, miejscami zabawnemu. Bo życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się je niemal odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć[2]. Polecam!
Oskar i Pani Róża (miękka oprawa)
Autor: Eric-Emmanuel SchmittTłumaczenie: Barbara Grzegorzewska
Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie: 11/2011
Tytuł oryginalny: Oscar et la dame Rose
Liczba stron: 88
Format: 124 x 195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788324016662
Wydanie: II
Cena z okładki: 18,90 zł